czwartek, 15 listopada 2018

wtorek, 6 listopada 2018

Rewolucja w odpowiedzialności podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod groźbą kary - czyli nowe obowiązki podmiotów zbiorowych w 2019 r.?


Ostatnio w małym światku Compliance (osób odpowiedzialnych za zarządzanie zgodnością z prawem lub ryzykami prawnymi) dużo się mówi o projekcie nowej ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod groźbą kary.
Również w trakcie IX Polsko-Niemieckiego Forum Compliance mogłem posłuchać prelegentów mówiących o projekcie ww. ustawy oraz podyskutować o tym w kuluarach.

Ponieważ projekt najprawdopodobniej niedługo trafi do Sejmu, a ma wyjątkowo krótkie vacatio legis (okres wejścia w życie) - tj. 3 miesiące (obecnie obowiązująca ustawa miała 12 miesięczny vacatio legis) myślę, ze czas by spółki, fundacje, organy zarządzające, organy nadzoru, organy właścicielskie itp. zaczęły się przygotowywać do tej rewolucji.

I już słyszę głosy, że przecież obecna ustawa o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych obowiązuje od 2002 r. i nic się takiego nie dzieje. No właśnie obecna ustawa jest de facto martwa. Nowa ustawa ma to rewolucyjnie zmienić (tego między innymi wymaga od nas UE ale też opinia publiczna i zdrowy rozsądek).

Na podmioty zbiorowe zostanie nałożony cały szereg obowiązków pod groźbą surowych sankcji (kar i środków karnych). Nie chcę straszyć, ale na przykład kara 60 mln zł, zakaz ubiegania się o zamówienia publiczne, zakaz reklamy, zakaz prowadzenia działalności może zaboleć lub zabić każdy podmiot. O karze rozwiązania podmiotu nie wspominając.

Ustawa jest średniej wielkości ale zagadnień do omówienia jest sporo - starczy na parę wpisów na blogu :-)

Dziś napiszę co m.in. będą musiały zrobić podmioty zbiorowe by uniknąć katastrofy:
1)  dochować co najmniej należytej staranności w wyborze członka organu lub osoby uprawnionej do działania oraz w nadzorze nad  tymi osobami,
2) tak zorganizować działalność by sposób organizacji zapobiegał popełnieniu czynu zabronionego,
3) określić zasady postępowania w przypadku zagrożenia popełnienia czynu zabronionego lub wystąpienia skutków niezachowania reguł ostrożności (nie dotyczy podmiotu, który jest mikroprzedsiębiorcą)
4) określić zakres odpowiedzialności organów podmiotu zbiorowego, innych jego komórek organizacyjnych, jego pracowników lub osób uprawnionych do działania w jego imieniu lub interesie (nie dotyczy podmiotu, który jest mikroprzedsiębiorcą),
5) wyznaczyć osobę lub komórkę organizacyjną, nadzorującąprzestrzeganie przepisów i zasad regulujących działalność podmiotu (dotyczy podmiotów będących co najmniej średnim przedsiębiorcą),
6) podejmować działania w przypadku sygnalizowania nieprawidłowości przez sygnalistów, w tym przeprowadzić postępowania wyjaśniającego i usunąć ewentualnie stwierdzone w ramach tego postępowania nieprawidłowości lub naruszenia, które ułatwiły lub umożliwiły popełnienie czynu
zabronionego.


A tak jednym zdaniem: 
PODMIOTY ZBIOROWE BĘDĄ MIAŁY PRAWNY OBOWIĄZEK WDROŻYĆ EFEKTYWNE I SKUTECZNE SYSTEMY ZARZĄDZANIA ZGODNOŚCIĄ (COMPLIANCE).
 
Od publikacji ustawy podmioty zbiorowe będą miały na to 3 miesiące.

W  małym podmiocie system Compliance wdraża średnio 3 miesiące do roku.
W średnim podmiocie system Compliance wdraża średnio od 6 miesięcy do roku.
W dużym podmiocie system Compliance wdraża średnio od roku w górę.

Podmiotów, które wdrożyły systemy Compliance lub pewne jego elementy - kilkaset.
Podmiotów zbiorowych, które będę musiały wdrożyć pełny system Compliance: parę tysięcy.
Podmiotów zbiorowych, które będę musiały wdrożyć pewne elementy systemów Compliance: kilkaset tysięcy (mali i mikro przedsiębiorcy).

Specjalistów ds. Compliance, zwłaszcza z doświadczeniem na rynku, nie ma za dużo.

O potrzebie wdrażania systemów Compliance pisałem parokrotnie (np. TU)
Jeżeli ktoś zostawi wdrożenie systemu Compliance na ostatnią chwilę to może zabraknąć mu czasu. Nie mówiąc o tym, że popyt na specjalistów Compliance znacznie przekroczy podaż.
Oczywiście pojawią się ESPERCI od Compliance. W końcu rynek nie lubi próżni. Tylko czy chcesz ryzykować z espertami.

Najważniejsze zostawiłem sobie na koniec. Wdrożenie systemu Compliance oznacza zmianę Kultury podmiotu (uważam, że co do zasady na lepsze). Niestety obawiam się, że wdrażanie na gwałt, systemów Compliance pod groźbą kary kultury podmiotów nie poprawi. No ale to temat już innego posta.

Jednym zdaniem - przyszło nam żyć w ciekawych czasach.




wtorek, 30 października 2018

Trzecia rocznica bloga Kancelarii Radcy Prawnego Paweł Ludwiczak

Dziś jest trzecia rocznica moja bloga.
Czas na małe podsumowanie :-)

W dniu 28 października 2015 r. opublikowałem pierwszy post.

W sumie przez trzy lata napisałem na tym blogu 126 postów, z czego
w pierwszym roku 52
w drugim roku 48
w trzecim roku 26
Ponadto w tym roku opublikowałem samodzielnie 26 artykułów na Infor.pl oraz parę artykułów jako współautor. W wyniku pisania artykułów na Inforze wyraźnie spadła lista publikacji na blogu. Choć udaje mi się zachować równowagę :-)
Rośnie też moja aktywność na Linkedln.

Według bloggera moja strona miała łącznie (przez 3 lata) 125 396 wyświetleń - czyli średnio ponad 114 dziennie.
Według analytics miałem, przez ostatnie 12 miesięcy, ponad 1600 indywidualnych czytelników. Czyli o 438 więcej niż w poprzednim okresie.

Uważam, że nie jest źle choć marzy mi się by było lepiej. Do najbardziej poczytnych blogów prawniczych na pewno jeszcze mi bardzo daleko. Ale kto wie co przyniesie przyszłość. (To powtarzam co roku :-) )

Najczęściej czytany był post: "Rekompensata za powierzenie usług w zakresie publicznego transportu zbiorowego - czyli ile?" - 394 razy (rok temu było 292 razy).
Na drugie miejsce wskoczył post "Sygnalista - bohater czy kapuś" -  380 razy.
Więcej wyświetleń miała tylko zakładka "kontakt" - 1717, "Profil zawodowy" - 1693 razy i "o mnie" - 1478 razy.

Od ponad roku używam Logo mojej Kancelarii :-)

Na pewno będę pisał dalej. Jeżeli chcecie o czymś przeczytać, macie pytania, wątpliwości lub własne przemyślenia proszę o komentarze lub kontakt. Obiecuję że odpiszę lub oddzwonię.

Pozdrawiam i do usłyszenia a raczej przeczytania ;-)

czwartek, 25 października 2018

Zarządzanie małymi zespołami w sytuacji narastającego stresu i zmęczenia - czyli jak byłem Przewodniczącym Obwodowej Komisji Wyboczej

Wyobraź sobie, że dostajesz mały, paro osobowy zespół ludzi, o których nic nie wiesz. A musisz nim pokierować. No ale w końcu jesteś Liderem, jak nie ty to kto.

Otrzymujecie super ważne zadanie. Musi być wykonane. Nie wolno wam się pomylić. 
Otrzymujecie instrukcje, które są wewnętrznie sprzeczne, niejasne itp.  Do tego cześć z nich otrzymujecie tuż przed rozpoczęciem zadania. No ale w końcu to dla ciebie norma. Dokonujesz interpretacji lub wykładni, stosujesz normy kolizyjne itp. 

Nie wolno wam przerywać pracy. Macie tak długo działać aż skończycie zadanie i rozliczycie się z jego wykonania. Też ci się to już zdarzało. W końcu sen jest przereklamowany. Człowiek może nie spać parę dni i funkcjonować. Jedzenie też nie jest niezbędne. Z głodu człowiek umiera po miesiącu.

Zaczynacie wieczorem. Przejmujesz materiały i obszar pracy bo wcześniejszym zespole.
Oczywiście okazuje się, że wcześniejszy zespół popełnił błędy. No cóż robisz co możesz by zniwelować skutki ich błędów i bierzesz się z parogodzinnym opóźnieniem do wykonania właściwego zadania. 

No i zaczyna się jazda. Pracy jest multum, procedura wykonywania zadania bezsensu, ludzi masz za mało, a materiałów pomocniczych szybko zaczyna brakować. Z godziny na godzinę ty i twój zespół jest coraz bardziej zmęczony. Jednak porażka czy pomyłka jest wykluczona.
Pracujesz z zespołem ramię w ramię. Rozwiązujesz problem po problemie. Improwizując gdy musisz. Nie śpicie blisko trzydzieści godzin, ledwo widzicie na oczy ale wykonaliście pierwszą część zadania. Wszystko dzięki temu, że stworzyłeś z nich jedną drużynę. Zespół pada na twarz nieprzytomny ale dali radę. Piszesz raport. Zespół podpisuje. 

Oni mogą odpocząć ale ty wraz z jednym członkiem zespołu nadal musisz działać.
Zawozicie raport do zatwierdzenia do właściwej komórki, na drugi kraniec miasta. Czekasz godzinę. Szlag musisz poprawić jakąś duperelę bez znaczenia. Nienawidzisz formalistów ale co zrobić siła wyższa. Dobra wracasz, po drodze ściągasz telefonicznie zespół z powrotem. Poprawiasz duperelę bez znaczenia, zespół podpisuje, a ty wracasz z jednym z członków zespołu by zdać poprawiony raport. Oczywiście półgodziny czekacie by usłyszeć że wszystko jest okey. Jesteście szczęśliwy.
Raport został przyjęty. Myślisz sobie, jeszcze tylko zdam materiały do depozytu, 15 minut i do domu.
Jedziecie z powrotem przez całe miasto. 

A tam się okazuje, że aby zdać materiały musisz czekać 2 godziny. Bo zespołów jest wiele a przyjmują materiały w jednym pokoju i nie jest to czysta formalność - innym zespołom zajmuje to do 30 minut. No cóż kolejna siła wyższa. Pomagasz innym zespołom i wymieniacie się opowieściami z pola bitwy.
Dobra możesz wejść do pokoju i zdać materiały. Dzięki dobremu przygotowaniu bijesz rekord i zdajesz je w 7 minut.

W końcu po 20 godzinach pracy, nie śpiąc 33 godziny skończyłeś z sukcesem zadanie. Możesz wrócić do domu. Jesteś szczęśliwy bo podobnych zespołów jest kilkaset w twoim mieście, a gdy ty wracasz do domu większość z nich nadal walczy z zadaniem.

Od niedzieli do poniedziałku byłem przewodniczącym obwodowej komisji liczącej głosy w wyborach samorządowych. Wszelkie podobieństwa, do prac mojej lub innych komisji, z powyższą historią są czysto przypadkowe.

Jeżeli chcesz się sprawdzić jako lider małego zespołu, stworzonego ad hoc z przypadkowych ludzi, przy narastającym zmęczeniu, niewyspaniu i nawarstwiających się problemach i przeciwnościach zgłoś się do komisji wyborczych w następnych wyborach.
Jeżeli będziesz miał szczęście przygoda potrwa parę godzin. Jeżeli będziesz miał pecha to przygoda potrwa parę dni.
Podobno praca komisji wyborczych przy wyborach samorządowych jest najtrudniejsza.

Przy okazji dziękuję mojemu zespołowi, a zwłaszcza osobie, która ze mną jeździła, czekała i zdawała materiały. Daliśmy radę :-)

piątek, 19 października 2018

Zarządzanie danymi i integracją usług na biletach komunikacji publicznej - zmiana terminu



Uległ zmianie termin wydarzenia.
A oto link do wydarzenia: LINK
Jako partner merytoryczny tego wydarzenia, polecam i zapraszam :-)
A dla czytelników bloga mam niespodziankę.
Na hasło "INTEGRACJA" możecie dostać 10% rabatu.

poniedziałek, 10 września 2018

Zarządzanie danymi i integracją usług na biletach komunikacji publicznej


Jako partner merytoryczny tego wydarzenia, polecam i zapraszam :-)
A oto link do wydarzenia: LINK
A dla czytelników bloga mam niespodziankę.
Na hasło "INTEGRACJA" możecie dostać 10% rabatu.
 

niedziela, 2 września 2018

RECENZJA KSIĄŻKI „CZY JESTEŚ TYM, KTÓRY PUKA?”






Jeżeli czytasz mojego bloga to wiesz, że jestem molem książkowym. 
Czytam dużo różnych rzeczy. Ostatnio przeczytałem książkę Pana Dariusza Użyckiego „Czy jesteś tym, który puka?”
Dziś piszę recenzję ww. książki i trochę o autorze (ponieważ są to rzeczy, które sam autor publicznie ujawnił to nie naruszam RODO ;-) )

Książka została wydana przez Wydawnictwo Słowa i Myśl. Dobry papier. Duża czcionka. Spore marginesy zachęcające do notatek (ja nie piszę po książkach ale niektórzy tak mają - dlatego zaznaczyłem sobie parę rzeczy karteczkami :-) ). Normalnie nie ma się do czego przyczepić co do formy wydania. No jest jedna wersja okładki, tj. miękka. A twarda okładka podniosła by prestiż (a jednak coś znalazłem).

A tak serio mam dwie uwagi do Wydawnictwa i autora.
Po pierwsze, mamy XXI wiek i nie ma ebook`a!!!!!!!!!!!!!!!!
To naprawdę nie jest problem i koszt by wydać książkę też w formacie elektronicznym (formaty epuab, mobi i pdf). I autor nie może powiedzieć, że nie pomyślał bo trułem mu o tym przez parę miesięcy przed wydaniem książki.
Po drugie, dlaczego matryce/tabelki i wagon amunicji (ponad 100 pytań) nie są udostępnione w formie elektronicznej choćby w exelu lub pdf? Naprawdę bonusy są mile widziane. Czytelnicy byli by wdzięczni i mieli ułatwioną autorefleksję.
W sumie wystawiam za to ocenę 4, czyli dobrą  (będzie ebook i materiały dodatkowe w formie elektronicznej to dam 6 – celującą)

Autor pisze dowcipnie, zrozumiałym językiem. Dobrze się to czyta. Za to dam mocne 4 +.
Poza tym widać że inżynier. Tej precyzji i dociekliwości nie sposób nie zauważyć.
Swoją drogą ciekawy z niego przeciwnik w dyskusji.

O czym jest książka? Książka składa się z dwóch części:
1)      część pierwsza jest o autorefleksji,
2)      część druga o planowaniu swojego rozwoju zawodowego.
Brakuje części trzeciej będzie w drugiej książce. O czym, tego nie zdradzę.
Merytorykę części pierwszej oceniam na 5, a części drugiej na 4+.

Ta książka stanowi swoisty przewodnik , swoistą mapę autorefleksji.
A tak apropo, nie cierpię książek o autorefleksji/coachingu itp. bo w większości wypadków autorzy piszą ogólne hasełka, mądrzą się, mieszają ludziom w głowach, głoszą głupoty i pseudomądrości, typu „Bądź jak lew”, „jesteś najważniejszy”, „nikt cię nie może ograniczać”, „wyjdź ze strefy komfortu” itp. i raczej ich unikam. Za to lubię się znęcać intelektualnie nad ich autorami.
Ale ta książka stanowi wyjątek.

Czy polecam więc tą książkę każdemu?
NIE, NIE i jeszcze raz NIE

No właśnie tutaj nie pójdę w ślady innych recenzentów i nie powtórzę ich zachwytów, ochów i achów (co eliminuje mnie ze ściany chwały :-) – jest taka, możesz sam zobaczyć na blogu autora).
Większość ludzi może lub powinna darować sobie lekturę tej książki.

Już słyszę: „DLACZEGO?”.
Wyjaśniam.
Część pierwsza wymaga:
1)    pewnej dojrzałości psychicznej i intelektualnej. Inaczej to jest strata czasu. I bądźmy szczerzy. Większość ludzi tej dojrzałości nie ma.
2)   odwagi. Bo jak „patrzysz w otchłań to otchłań patrzy w ciebie”. Bo sama dojrzałość to nie wszystko. Jak powiedział to mój kolega (notabene bardzo inteligentny i odnoszący sukcesy facet) „ Paweł, po co mi to. Jestem szczęśliwy, radzę sobie a nawet odnoszę sukcesy. A jak zacznę dokładną autoanalizę to na wierzch wyjdą moje demony, strachy itd. Po co mi to?”.

Część druga pisana jest głównie dla wyższej lub średniej kadry. Pewne elementy przydadzą się osobom na początku drogi zawodowej. Pewne elementy przydadzą się specjalistom.
A to bardzo ogranicza krąg czytelników. Inni, czyli jakieś 80-90% lektura części drugiej raczej się nie przyda. A w najgorszym razie mogą się nabawić kompleksów lub niezdrowych aspiracji. Po co im to?

Pewnie w tym momencie mówisz: „Moment, jak mogłeś truć autorowi o wersję elektroniczną książki przez parę miesięcy przed wydaniem?”. No bo autor prowadzi bloga (LINK). Na tym blogu publikuje artykuły, część z nich notabene publikował na Linkedin.
Ja te artykuły czytałem i komentarze zamieszczałem.
Po pewnym czasie stwierdziłem, że się w książkę układają.
Autor ciut się krygował ale potem się okazało, że ... rację miałem jak zwykle.

Brałem udział, na blogu autora, w zgadywaniu tytuły, dyskusji nad kolejnymi  wersjami okładki (apropo „nie oceniaj książki po okładce” – okładki nie skrytykuję, jeszcze mi życie miłe ;-) ).
No właśnie, jakieś 80% plus minus książki możesz przeczytać na blogu autora. Za darmo.
A na blogu są treści, których nie ma w książce :-)
Apropo jakbym nie czytał materiałów na blogu i nie dyskutował z autorem, to bym tej książki nie kupił, bo jak pisałem ww. pozycje z tej półki mnie drażnią i staram się ich unikać. Poza tym jest tyle ciekawszych książek do poczytania :-)

Ale wracając do meritum. Pojawia się więc pytanie czy warto tą książkę kupić?
Na początek radzę poczytać artykuły na blogu autora. Zobaczyć czy tematyka nas interesuje, a styl odpowiada. Jeżeli odpowiedź brzmi dwa razy tak to warto kupić książkę.
Raz, że tworzy pewną logiczną całość. Dwa materiały, które są tylko w książce, są dosyć ważne. Trzy możesz się pochwalić książką na półce.
Oczywiście jeżeli posiadasz odpowiednią dojrzałość psychiczną i intelektualną, nie boisz się prawdy o sobie oraz jesteś menedżerem. Ewentualnie chcesz nim być.
Jeżeli nie spełniasz któregoś z powyższych warunków polecam inną lekturę.
A książce daję mocne 4+.

Na koniec parę słów o autorze. Oprócz informacji na temat jego kariery (opis na okładce z tyłu książki lub na blogu autora) dowiadujemy się, że: umie grać w szachy i brydża, lubi grać na komputerze m.in w gry fabularne, lubi pierogi, dużo czyta, m.in. czytał Diunę (cytuje) itd.
Ludzi takich jak on określam „Gracze”. I to jest komplement.
Dlaczego? Co to znaczy?
No to już inna historia.