czwartek, 20 lutego 2020

Recenzja książki Dariusza Jemielniak i Dominika Latusek-Jurczak "Zarządzanie - Teoria i praktyka w pigułce".

O ile prawnikiem jestem i z wykształcenia i z racji wykonywanego zawodu radcy prawnego, o tyle z zarządzania jestem czystym praktykiem. No dobra kursu do egzaminu na kandydatów do Rad Nadzorczych, studium miniMBA i przeczytanych książek nie licząc.

Książka  "Zarządzanie - Teoria i praktyka w pigułce" to tak naprawdę skrypt dla studentów w ramach przedmiotu "Podstawy Zarządzania". Jest krótko i na temat.
Jak ktoś studiował zarządzanie to powinien to znać.
Jak ktoś siedzi w zarządzaniu to też powinien to znać.
Ponieważ trochę w zarządzaniu siedzę, to niczego nowego się nie dowiedziałem, za to powtórzyłem sobie trochę teorię. Książka nie była droga, a przeczytałem ją szybko. Ponieważ mam e-book'a to miejsca na półce nie zajmuje.
W teście śpiocha książka nie wypadła źle. Nie uśpiła mnie. Może dlatego, że czytałem ją sobie w wolnych chwilach po 1-2 rozdziały.
Dla kogo jest ta książka?
Dla studentów albo dla osób nie zajmujących się zarządzaniem a ciekawych co to jest.
Książkę oceniam na 4- (w szkolnej skali 1-6).

I tyle o książce.
Teraz chciałbym się podzielić pewną refleksją. Czytając książkę wyszło mi, że osoba która kończy zarządzanie powinna wiedzieć, że:
1) jest wiele metod zarządzania i wiele narzędzi. A sporo menedżerów zna i używa tylko jednej,
2) jest wiele szkół ekonomicznych, a ekonomia to nauka społeczna a nie ścisła. Do tego cały czas powstają nowe teorie ekonomiczne. A sporo menadżerów ceni tylko neoliberalizm a wszystko inne nazywa błędnie socjalizmem.
Do tego głosi fałszywe tezy, że w ekonomii są aksjomaty. Co gorsze zdarzają się osoby z tytułem profesora głoszący takie farmazony.

Naprawdę tego nie rozumiem.

niedziela, 9 lutego 2020

Zasady przetwarzania danych osobowych zgodnie z RODO

Jeżeli śledzisz mojego bloga lub mój profil na Linkedln wiesz, że zajmuję się m.in. Compliance i RODO. 
O ile ostatnio o Compliance i Sygnalistach piszę głównie na Inforze, o tyle dla odmiany o RODO piszę ostatnio tu na blogu.

Tak się zastanawiałem o czym napisać i stwierdziłem, że cofną się do podstaw. Do zasad, zgodnie z którymi mają być przetwarzane dane osobowe.

Dane osobowe powinny być przetwarzane zgodnie z następującymi zasadami:
1) legalności tj. dane osobowe muszą być przetwarzane zgodnie z prawem,
2) rzetelności, tj. dane osobowe muszą być przetwarzane rzetelnie,
3) przejrzystości, tj. dane osobowe muszą być przetwarzane w sposób przejrzysty dla osoby, której dane dotyczą (musi być spełniony obowiązek informacyjny),
4) celowości, tj. dane osobowe muszą być zbierane w konkretnych, wyraźnych i prawnie uzasadnionych celach i nie mogą być dalej przetwarzane w sposób niezgodny z tymi celami,
5) proporcjonalności i minimalizacji danych, tj. dane osobowe muszą być przetwarzane w sposób adekwatny, stosowny oraz ograniczony do tego, co niezbędne do realizacji celów, w których są przetwarzane,
6) prawidłowości, tj. dane osobowe muszą być prawidłowe i w razie potrzeby uaktualniane; należy podjąć wszelkie rozsądne działania, aby dane osobowe, które są nieprawidłowe w świetle celów ich przetwarzania, zostały niezwłocznie usunięte lub sprostowane
7) ograniczenia czasowego, tj. dane osobowe muszą być przechowywane w formie umożliwiającej identyfikację osoby, której dane dotyczą, przez okres nie dłuższy, niż jest to niezbędne do celów, w których dane te są przetwarzane; dane osobowe można przechowywać przez okres dłuższy, o ile będą one przetwarzane wyłącznie do celów archiwalnych w interesie publicznym, do celów badań naukowych lub historycznych lub do celów statystycznych,
8) integralności tj. dane osobowe muszą być przetwarzane w sposób zapewniający odpowiednie bezpieczeństwo danych osobowych, w tym ochronę przed niedozwolonym lub niezgodnym z prawem przetwarzaniem oraz przypadkową utratą, zniszczeniem lub uszkodzeniem, za pomocą odpowiednich środków technicznych lub organizacyjnych,
9) Privacy by desing tj. należy uwzględniać ochronę danych osobowych już w fazie projektowania,
10) Privacy by default tj. należy stosować domyślną ochronę danych,
11) rozliczalności, tj. Administrator musi być w stanie wykazać przestrzeganie powyższych zasad.

Zasad jest tylko lub aż jedenaście. 
W następnych postach będę dalej omawiał podstawy RODO.
Niech moc RODO będzie z wami


niedziela, 2 lutego 2020

Luźne przemyślenia prawnika - część 4 - Opinie prawne - oczami klientów i prawników

Mówią, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. I coś w tym jest.
Tak się jednak składa, że kwestię pisania opinii prawnych znam z dwóch stron - jako je zamawiający i czytający oraz jako je piszący na zlecenie klientów.

Jak to wygląda oczami klienta?
Pierwszy mit, to że opinie prawne są drogie. No cóż cena opinii zależy od trudności zagadnienia i pozycji rynkowej piszącego. 
W drobnych i prostych sprawach cena zaczyna się od kilkaset złotych w górę (przy banalnych rzeczach niektórzy biorę kilkadziesiąt złotych). 
W sprawach bardzo skomplikowanych cena może wynieść nawet parę milionów złotych.
Co do relacji cena a pozycja rynkowa prawników. Czasami startuję w przetargach. Na przykład ostatnio, moja oferta to było dwadzieścia parę tysięcy złotych, dużej kancelarii Warszawskiej sto kilkadziesiąt tysięcy, a wygrała mała lokalna kancelaria za kilkanaście tysięcy. Albo inny przykład. Jeden Mecenas bierze za godzinę np. sto złotych, ja kilkaset złotych, a profesor parę tysięcy złotych.
Oczywiście cena i pozycja nie mają prostego przełożenia na jakoś opinii. W każdym razie każdy, mieszcząc się w swoim budżecie, może zamówić opinię prawną. I zakładam, że każda będzie profesjonalna :-) No ale o cenie jeszcze będzie.

Drugi mit, że opinie prawne są nie zrozumiałe i długie. Tu niestety bywa różnie. 
Jeden prawnik napisze opinie na kilka, kilkanaście stron, a drugi w tej samej sprawie napisze kilkadziesiąt lub więcej stron. 
Jeden prawnik napisze zrozumiałym dla laika językiem, a drugi napisze pięknym prawnym i prawniczym językiem, z dużą ilością łacińskich sentencji, sygnatur itd. ale niestety nie zrozumiałym dla laika.
Przyznam się szczerze, że lubię sobie czasami poczytać te opinie na kilkadziesiąt stron. Pełne odwołań do orzecznictwa i doktryny. Dla mnie jako prawnika bywa to ciekawe i pouczające. Choć dla normalnego człowieka to lektura nie do przebrnięcia. Dlatego zawsze też zamawiam dla Zarządu parostronicowe podsumowanie. Uwierzcie mi koleżanki i koledzy prawnicy - wyższe kierownictwo czyta najchętniej 1 -2 stronicowe odpowiedzi. Na tyle ma czasu i sił.  

A jak to wygląda ze oczami prawnika?
Przychodzi klient i zamawia opinię prawną. Oczywiście nie przyjmuję każdego zlecenia bo nie z każdej dziedziny prawnej jestem ekspertem, np. nie piszę opinii z prawa podatkowego. No ale załóżmy, że klient zamówił opinię prawną z tego na czym się znam, dogadaliśmy się co warunków - terminu, mojego wynagrodzenia itd.  

No i klient przedstawia mi swój problem prawny lub pytanie prawne.
Potem muszę poznać cały stan faktyczny i prawny. Stan faktyczny przedstawia mi klient. I w tym miejscu mam jedną prośbę do swych klientów - DOKUMENTY. Już wyjaśniam o co chodzi. Stan faktyczny, opisany w opinie jeżeli tylko mogę to opieram na dokumentach. Jeżeli już nie mam wyjścia to na pisemnych wyjaśnieniach klientów. Ustne wyjaśnienia to już ostateczność. Choć zawsze rozmawiam z klientami i zadaję im setki pytań. 
Bo czasami jeden drobiazg, o którym zapomnieli mi wspomnieć klienci lub przekręcili ma zasadnicze znaczenie. 
Przekazujemy dokumenty lub informujemy prawnika o ważnych faktach przed sporządzeniem opinii, a nie po. Jeżeli klient coś zatai przed prawnikiem lub go wprowadzi w błąd to jest bardzo źle.
Dlatego zawsze wypytuję klientów i zachęcam tez ich do zadawania pytań. 

Potem ustalam stan prawny. Czytam przepisy, komentarze i orzecznictwo Sądów. Przepisy często wymagają interpretacji. Komentarze kończą się tam gdzie zaczynają się problemy, a orzecznictwo Sądów jest sprzeczne lub niejasne. Często zbieram kilkaset stron materiałów. Analizuję, szukam i myślę. W wyniku mojej pracy, klient otrzymuje kilku-kilkunasto stronicową opinię prawną. 
Te kilka-kilkanaście stron opinii prawnej jest wynikiem często kilkunastu lub kilkudziesięciu godzin czytania, myślenia i pisania. Poza tym wiedza i umiejętności, które pozwalają mi napisać tą opinię prawną mają swe źródło w kilkunastu latach ciągłej nauki. Nauki, która nigdy się nie kończy bo ja uczę się cały czas aby być na bieżąco i by być najlepszym.
Mógłbym dać klientowi kilkudziesięciu stronicową opinię ale i tak by tego nie przeczytał. Wolę dać mniej ale żeby przeczytał i zrozumiał.  Chcę by poznał odpowiedź na swe pytanie prawne lub dostał rozwiązanie/rozwiązania swego problemu prawnego. Bo czasami są jest parę odpowiedzi/rozwiązań o różnym ryzyku prawnym.
To czy odpowiedź mu się spodoba czy nie to już inna bajka.
I tu doszliśmy do ważnej rzeczy. Zgodnie z ustawą o radcach prawnych i zasadami etyki radcowskiej nie przyjmuję poleceń co do treści opinii prawnej. Klient przedstawia mi swoje pytanie prawne lub problem prawny ale to JA piszę odpowiedź. Nie klient.
Pisząc opinię prawną, obiektywnie oceniam stan faktyczny i kieruję się tylko prawem, swoją wiedzą i doświadczeniem. Żadne wyrażone przez kogokolwiek polecenia czy wskazówki nie mogą mnie zwolnić z tego obowiązku. Jak coś jest zakazane to piszę, że jest zakazane. Jak coś trzeba zrobić to piszę, że trzeba.
Na tym polega rzetelne i uczciwe wykonywanie obowiązków radcy prawnego. 

No ale wracając do ceny. Klient przedstawia mi lub innemu prawnikowi pytanie prawne. Od prawidłowej odpowiedzi zależy czasami czy klient zarobi miliony czy zbankrutuje. Nie widzi on tych dziesiątek godzin pracy nad opinia prawną. Otrzymuje odpowiedź w formie kilku/kilkunasto/kilkudziesięcio stronicowej opinii prawnej. I pyta się czasami dlaczego tak drogo za te parę kartek.
Czasami odpowiadam opowiadając kawał: "Pewnemu milionerowi na prowincji popsuł się Roll-Royce. Żaden mechanik w okolicy nie potrafił go naprawić. W końcu wezwali pewnego kowala-złotą rączkę. Ten otworzył maskę, popatrzył, puknął młotkiem i samochód naprawiony. Następnie kowal wystawił rachunek - 1002 zł. Milionerowi wydał się on za wysoki. 1002 zł za puknięcie młotkiem. Poprosił więc o rachunek szczegółowy. Kowal napisał: 2 zł za puknięcie młotkiem + 1000 zł że wiedziałem gdzie".

Drogi kliencie płacąc za opinię prawną płacisz za:
1) parę lub więcej kartek papieru + kilkanaście lub więcej godzin pracy nad nimi, której nie widzisz + wiedzę i doświadczenie,
2) zwiększenie swego bezpieczeństwa prawnego i uzyskaną wiedzę. 

Naprawdę warto za to uczciwie zapłacić.