czwartek, 8 października 2020

Jak organizator może wybrać operatora publicznego transportu zbiorowego w dużych miastach? oraz krótkie wspomnienia itp.

Zbliża się kolejna, piąta już rocznica bloga. Powoli szykuję się do podsumowania ostatniego roku.
W ramach nostalgicznej wycieczki spojrzałem o czym pisałem w pierwszych dwóch miesiącach prowadzenia bloga.

Pisałem o:
1) zawodzie radcy prawnego i nadal o tym piszę, a nawet powstał cykl "Luźne przemyślenia prawnika"
2) o prawie gospodarczym i jak wyżej. Nadal siedzę w temacie i też powstał cykl "Ciekawostki z prawa handlowego i nie tylko"
3) Compliance - właśnie sobie uświadomiłem, że już 5 lat o tym piszę.
4) zamówieniach in house i publicznym transporcie zbiorowym - o tym piszę już dużo rzadziej niż w początkach bloga - choć nadal klienci zgłaszają się do mnie o pomoc prawną w tym zakresie.

Jak pewnie zauważyłeś, nie pisałem w pierwszych miesiącach o ochronie danych osobowych.

Nie wiem czy wiesz, ale w marcu 2017 r. opublikowałem napisany przez siebie Poradnik „Jak udzielić zamówienia in house w 4 krokach – krótka ściąga”. Minęło ponad 3,5 roku. Niedługo wejdzie w życie nowe prawo zamówień publicznych. Poradnik więc częściowo nie jest już aktualny. Jednocześnie kilka-kilkanaście razy do roku udzielam porad jak np. udzielić / zawrzeć umowę pomiędzy organizatorem a operatorem.

Nie planuję na razie uaktualniać powyższego Poradnika ponieważ Compliance, systemy Whistleblowingu, RODO i zarządzanie w tym nadzór właścicielski zabierają mi cały czas.

Myślę jednak, że przyda się krótka ściąga dla organizatorów w dużych miastach (jakby organizator lub operator potrzebował pomocy prawnej zapraszam do kontaktu. Z chęcią złożę ofertę).

Dobra a teraz krótka ściąga dla dużych miast. Zgodnie z ustawą o publicznym transporcie zbiorowym (art. 19 i następne) organizator dokonuje wyboru operatora w trybie:
1) ustawy Prawo zamówień publicznych (uwaga niedługo wchodzi w życie mowa ustawa) - czyli co do zasady głównie przetarg - organizator płaci zwykle za tzw. wozokilometr, a przychód z biletów jest przychodem organizatora.
2) ustawy o umowie koncesji na roboty budowlane lub usługi - ponieważ przychód z biletów w żadnym dużym mieście nie pokrywa połowy kosztów publicznego transportu zbiorowego, a w tym rozwiązaniu stanowi on przychód Operatora a Organizator nie powinien pokrywać więcej niż 50% kosztów (w uproszczeniu) de facto to rozwiązanie nie jest stosowane w Polsce w dużych miastach. Bo taki Operator szybko by zbankrutował albo Organizator naraziłby się o złamanie prawa i udzielenie nielegalnej pomocy publicznej
3) zamówienia in house - tu może być wynagrodzenie koncesyjne lub rekompensata (w wysokości stanowiącej sumę poniesionych kosztów powierzonej usługi + rozsądny zysk - dochody z działalności powiązanej) - to bardzo częste rozwiązanie w dużych miastach.

Oczywiście to króciutka ściąga z dużymi uproszczeniami. We wcześniejszych postach pisałem o tym dużo dużo więcej :-) Rozumie, że ilość postów może przytłaczać, ale po to np. stosuję etykiety. 

Dobra starczy, Compliance czeka :-)

A przy okazji kolejny polecam artykuł, którego jestem współautorem: "Czym powinien się kierować biznes? Maksymalnym zyskiem, czy innymi wartościami?".




piątek, 2 października 2020

Ciekawostki z prawa handlowego i nie tylko - odcinek nr 29

Minął miesiąc i czas na kolejny odcinek Ciekawostek z prawa handlowego.

No to zaczynamy od tego co tygryski lubią najbardziej, czyli COMPLIANCE.

Miesiąc temu pisałem, że w Gazecie Prawnej pojawił się artykuł, iż Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawi niedługo nowy projekt nowej ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych. Internet zaroił się wtedy artykułami o pogłoskach itd., a ja czekałem na projekt ustawy. No dobra zgłosiłem wniosek de lege ferenda co do kary. I się projektu nie doczekałem. Projektu jak nie było, tak nie ma.

Ale za to pojawiły się wytyczne CBA w zakresie tworzenia i wdrażania efektywnych programów zgodności (compliance) w sektorze publicznym. Artykuł o tym będzie wkrótce na prawo.pl i na Inforze. Radzę więc śledzić bloga i mój profil Linkedln. Można też już przeczytać moją opinię na prawo.pl. Cytuję: "Paweł Ludwiczak, radca prawny i compliance officer, nie ma wątpliwości, że nowe regulacje, wytyczne, a także edukacja spowodują, że w najbliższym czasie wzrośnie świadomość decydentów i rozpocznie się wdrażanie Public Compliance w Polsce. - W efekcie za kilka lat nie będziemy mówić ogólnie o systemach zgodności w sektorze publicznym, ale w administracji rządowej, samorządowej oraz spółkach komunalnych i Skarbu Państwa - podsumowuje.".

Jeżeli chcesz mnie zobaczyć i posłuchać (on-line) to zapraszam na Virtual Public Compliance Summits, gdzie będę prelegentem.

Przy okazji to prowadzę m.in. szkolenia z Compliance (choć pewnie o tym wiesz). A TU jest jeden z moich profili szkoleniowca.

Bym zapomniał. Na YouTube pojawił się kolejny wywiad ze mną. Oczywiście o spółkach, RODO i Compliance.



Skoro już mówimy o szkoleniach, to polecam szkolenie "2,5 roku z RODO – o czym trzeba pamiętać? – „Problemy z RODO dopiero się zbliżają”", które jest zaplanowane na 25 listopada br. Mam nadzieję, że koronawirus nie zmusi mnie znów do przełożenia jego terminu.

Skoro już jesteśmy przy RODO, to NIK skontrolował urzędy w największych miastach. O dziwo okazało się, że naprawdę nie jest źle. Choć idealnie też nie jest. No ale życie. Raport znajdziesz TU.

RODO to informacje i dane. A skoro mowa o informacjach to polecam artykuł, którego jestem współautorem: "Czas nadmiaru informacji - wyzwania XXI w. dla przedsiębiorców".

I przy okazji w październikowym wydaniu Gazety Małych i Średnich Przedsiębiorstw znajdziesz aż dwa artykułu mojego współautorstwa. Ale jeszcze będę się nimi chwalił.

Ostatnio bierze mi się na wspominki. W poście "Jak minął prawie rok z Dyrektywą o Sygnalistach?" wspominałem wydarzenia Compliance. Dziś chciałbym wspomnieć wydarzenie, które zainspirowało mnie by zacząć pisać poradnik "Prawnik w social mediach" (wspominałem o tym TU). To było ponad rok temu, Innovative Lawyers' Consultants 2019.





Prace nad poradnikiem powoli ruszają. 

I tym wspomnieniem przeszłości, które mam nadzieję jest zapowiedzią przyszłości (bo kocham występować) dziś kończymy.

Niech moc Compliance będzie z wami.

Ps niedługo, już za 4 tygodnie, odcinek nr 30 ciekawostek i kolejna rocznica bloga.


czwartek, 24 września 2020

Recenzja książki Marty Olesiak: "Poznaj przepis na siebie"


Ostatnio bywam proszony przez osoby na Linkedln, żebym przeczytał ich książki i napisał ich recenzję. Jako mól książkowy, nie potrafię sobie odmówić przyjemności by za darmo nie przeczytać kolejnej książki. Zawsze jednak ostrzegam by uważać o co się prosi. Bo moje recenzje są szczere do bólu, delikatne jak spadający 10 tonowy blok betonu i mogą zaboleć ego autora/autorski. I już co najmniej jedna osoba pożałowała swej prośby.

No ale jakoś odważni się znajdują. Marta Olesiak napisała książkę, przesłała do mnie i poprosiła o feedback i recenzję. Miałem frajdę przeczytać ją przed publikacją. Parę zmian zostało wprowadzonych w wyniku moich uwag. A dziś pora na recenzję.

Najpierw test śpiocha (a co to jest test śpiocha? Jak książka jest kiepsko napisana to mnie usypia. Jak jest dobrze napisana to mnie porywa do innego świata i tracę poczucie czasu. Test śpiocha nie świadczy o zawartości merytorycznej. Już jedna książka oblała test śpiocha a jest bardzo wartościowa merytorycznie - która? polecam poczytać inne recenzje). W tym teście książka dostaje mocno 4. Autorka może nie jest czarodziejką, która nas porywa w swój świat, ale nie usypia, pisze zgrabnie i interesująco. Z tego co wiem, to jej pierwsza książka i widzę potencjał. Marta pisz kolejne książki. Talent masz, a trening czyni mistrza.

O czym jest książka. To poradnik jak działać w social mediach. Takie podstawy podstaw, ale według mojej oceny ponad 90 % użytkowników social mediów powinno ją przeczytać. Książka prowadzi użytkownika przez kolejne elementy, w sposób logiczny i uporządkowany. Przy czym książka nie opiera się na teorii ale na praktycznych doświadczeniach autorki. Przy okazji mamy okazję poznać autorkę trochę lepiej. Jak nie wiesz jak pisać w social mediach? To książka dla ciebie. Jak chcesz zacząć marketing swej firmy w social mediach lub budowę marki osobistej? To książka dla ciebie. Jak jesteś social ninja lub social master to nie jest książka dla ciebie. No chyba że chcesz podejrzeć konkurencję.

Czas na ocenę w szkolnej skali 1-6, książkę oceniam na 4+. Ten + to  na zachętę dla Marty by pisała kolejne książki. No i kolejny raz nie ma 5. No ale na 5 to musi być arcydzieło klasy Władcy pierścieni ;-)

Czy czytać?
CZYTAĆ 
 
Ps  nabieram ochoty by napisać poradnik "Prawnik w social mediach". Co wy na to? Mam pisać czy nie?

czwartek, 17 września 2020

Jak minął prawie rok z Dyrektywą o Sygnalistach?

W 2019 r. wszyscy w świecie Compliance żyli Dyrektywą Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/1937 z dnia 23 października 2019 r. w sprawie ochrony osób zgłaszających naruszenia prawa Unii.
Oczywiście najpierw kolejnymi projektami, a potem ostateczną wersją.
Jedenaście miesięcy wystąpiłem na Compliance Coaching Day.
Poniżej parę zdjęć.



Potem jeszcze było X. Polsko-Niemieckie Forum Compliance

Jak pokazuje poniższe zdjęcie to była duża i zacna impreza.I ja na niej byłem.



Potem wybuchła epidemia koronawirusa.

Nieubłaganie zbliża się dzień 17 grudnia 2021 r., ostateczna data kiedy w Polsce powinny być wprowadzone w życie przepisy ustawowe niezbędne do wykonania Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie ochrony osób zgłaszających przypadki naruszenia prawa Unii.

Przypominam, że nakłada ona w art. 8 obowiązek ustanowienia kanałów i procedury na potrzeby dokonywania zgłoszeń wewnętrznych i podejmowania działań następczych, przez podmioty prawne w sektorze publicznym, a więc i jednostek samorządu terytorialnego. Oczywiście w przypadku podmiotów prawnych w sektorze prywatnym zatrudniających od 50 do 249 pracowników, państwa członkowskie mogą wprowadzić stosowne przepisy niezbędne, do wypełnienia obowiązku ustanowienia wewnętrznych kanałów dokonywania zgłoszeń, w życie do dnia 17 grudnia 2023 r.

Tymczasem z powodu koronawirusa mam wrażenie, że wielu zapomniało, że zegar cyka. I straciliśmy te 11 miesięcy.

Miejmy nadzieję, że ustawodawca szybko uchwali niezbędne przepisy i zaczną się wdrożenia. Osobiście radzę już wdrażać i nie czekać na przepisy.

Obawiam się, że będzie gorzej niż przy wdrożeniu RODO.

czwartek, 10 września 2020

Luźne przemyślenia prawnika - część - 7 - czym się różni teoria od praktyki?

Podobno praktyka jest wtedy gdy coś działa ale nie wiadomo dlaczego.
Teoria gdy wiadomo dlaczego coś działa ale nie to działa.
A praktyka łączy się z teoria gdy nic nie działa i nie wiadomo dlaczego.
Oczywiście to żart.

Na studiach prawniczych nauczono mnie głównie teorii prawa i treści przepisów. Ale już na studiach było widać kto kocha teorię i jest w tym dobry a kto jest dobry w rozwiązywaniu kazusów. Kto lubi bezpieczną ścieżkę orzeczeń SN i autorytetów a kto nie boi się iść pod prąd, dyskutować i stawiać własnych tez.
Ja akurat w zakuwaniu na pamięć nie jestem dobry. Należę do tych prawników co to głowę mają w kodeksie a nie kodeks w głowie. Za to jestem niezły w rozwiązywaniu kazusów, dyskusji i nieszablonowym myśleniu.
Na studiach miałem szczęście chodzić na seminarium do profesora Witolda Kuleszy. To niezwykły człowiek. Mam nadzieję, że zasługuję na to by nazywać go swoim mistrzem. Mimo swej wiedzy, pozycji itd. nie bał się pytać nas studentów o zdanie w trudnych etycznie, moralnie i prawnie. W dyskusji dzielił się z nami swoim doświadczeniem i mądrością. Niezwykły człowiek, bardzo wiele się od niego nauczyłem.
Ale nie zmienia to faktu, że po studiach z teorii prawa byłem niezły z praktyki zielony.

Potem większość moich koleżanek i kolegów poszło na aplikację. I tam uczyli się praktyki prawniczej. A więc prawa nadal z punktu widzenia prawnika. Wszystko ma być legis artis - zgodne z prawem. Niestety po tym jakże słusznym podejściu następuje kropka.

Więcej o tym pisałem w artykułach:
1) "Po co zawodowemu prawnikowi MBA - czyli mocne i słabe strony zawodowych prawników"
2) "Kim są zawodowi prawnicy: adwokaci, radcy prawni, sędziowie, prokuratorzy? Jaka jest ich droga do zawodu?"

Ja po studiach trafiłem do biznesu. I od początku wymagano ode mnie by rozwiązanie oprócz bycia legis artis było praktyczne dla biznesu i opłacalne.

To spojrzenie zostało mi do dziś. Jak każdy prawnik szukam rozwiązań zgodnych z prawem. I zaraz zastanawiam się nad tym czy praktycznie jest to najlepsze rozwiązanie lub czy jest najbardziej opłacalne.
Można powiedzieć że łącze spojrzenie prawnika i spojrzenie biznesu.

No ale miało być o teorii i praktyce.
Teoria prawa to znajomość treści przepisów, stanowiska doktryny i orzecznictwa sądów. Głównie Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego, Trybunału Konstytucyjnego i ETS.

Praktyka prawa to umiejętność wykładni przepisów i zastosowanie norm prawnych do stanu faktycznego. Czyli rozwiązania kazusie. To rozwiązanie problemu prawnego. I tu większość prawników się zatrzymuje. To sensu stricte pomoc prawna. Esencja i klu pracy prawników.

No tylko, że klient (przedsiębiorca, osoba fizyczna itd.) przychodzi do nas prawników po pomoc bo ma problem.
A my zgodnie z prawem świadczymy pomoc prawną i rozwiązujemy problem prawny. A to tylko część problemu klienta.
Do tego każda rozwiązanie prawne oprócz skutków biznesowych rodzi skutki prawne.
Np. przychodzi klient i mówi że chce założyć przedsiębiorstwo. No i my do wyboru samodzielne świadczenie usług na podstawie wpisu do CEIDG, parę spółek handlowych itd. A każde rozwiązanie powoduje określone skutki podatkowe, ZUS'owskie itd. A oprócz skutków prawnych są skutki organizacyjne i inne.
Często dany problem prawny można rozwiązać na kilka sposobów. I trzeba klientowi zaproponować najlepszy dla niego. Informując również o innych. Ich plusach i minusach. A wymaga zrozumienia biznesu.
Więc podejście praktyczne prawnika nie powinno ograniczać się tylko stricte do prawa.
A tego rozszerzonego podejścia praktycznego nie uczą ani na studiach ani na aplikacji.

Często słyszę od klientów lub partnerów, że takiego prawnika jak ja jeszcze nie spotkali. A to dlatego że pracowałem w biznesie i byłem przewodniczącym Rady Nadzorczej zanim zostałem radcą prawnym.
Dlatego zawsze myślę jak dane rozwiązanie wpłynie na biznes.
A że jestem nietypowy? Jestem jaki jestem
Cały czas się uczę. Z prawa do biznesu, z biznesu do prawa, z prawa do compliance. Kto wie gdzie jeszcze trafię.
 
PS A ekspert łączy teorię z praktyką i wie czego nie wie








czwartek, 3 września 2020

Recenzja książki Andrzeja Jeznacha "Sztuka życia"



W dniu 8 kwietnia 2020 r. opublikowałem "Recenzja książki Andrzeja Jeznacha "Szef który myśli, bo warto i się opłaca". Obiecałem też recenzję pozostałych książek Pana Andrzeja.
Wtedy na Linkedin, Pan Andrzej odpisał "Dziękuję za groźbę odnośnie dalszych recenzji :) Dla lepszego zrozumienia całości, proponuję zacząć od „Sztuki życia”.".
Trochę to trwało ale dziś Panie Andrzeju spełniam groźbę i piszę recenzję "Sztuki życia".

Tancerze (sam byłem jednym z nich przez kilkanaście lat - LINK) mają powiedzenie "nie ważne ile razy upadasz, ważne ile razy wstaniesz". Niewątpliwie Pan Andrzej upadł (powstrzymuję się od analizy dlaczego i oceny jego osoby - stwierdzam opisany przez niego fakt). I niewątpliwie Pan Andrzej się podniósł.
Jest jak weteran dzielący się z nami swoimi przemyśleniami i metodami. Dla wielu może to być bezcenne. Bo łączy doświadczenie praktyczne z teorią (swoją drogą fajny pomysł na artykuł).
Jednocześnie zrozumiałem, dlaczego uniknąłem jak na razie wypalenia zawodowego. No ale to nie o mnie dzisiaj piszę tylko o książce.

A teraz tradycyjnie najpierw test śpiocha (a co to jest test śpiocha? Jak książka jest kiepsko napisana to mnie usypia. Jak jest dobrze napisana to mnie porywa do innego świata i tracę poczucie czasu. Test śpiocha nie świadczy o zawartości merytorycznej. Już jedna książka oblała test śpiocha a jest bardzo wartościowa merytorycznie - która? Tu macie LINK). W tym teście książka dostaje 4 (poprzednia książka tj. "Szef, który myśli, bo warto i się opłaca" dostała 4+). Fragmenty o życiu autora są bardzo ciekawe, opowieści z życia też, filozofia da się przebrnąć ale są też rzeczy znane mi z poprzedniej książki. A jak czytam dwa razy to samo to trudniej mi walczyć ze snem. Stąd zabrałem plusik choć książkę czyta się dobrze.

A o czym jest książka? To połączenie biografii, opowieści drogi autora w walce z wypaleniem, skryptem z filozofii i psychologi, okraszone przemyśleniami autora.
Autor zajmuje się wypaleniem zawodowym i przedstawia swoją metodę jak uniknąć tej pułapki i jak z niej wyjść.

Pamiętacie, że w poprzedniej recenzji pisałem, że Autor jest autentyczny. Czuć, że pisze z serducha, choć czasami skacze z myśli do myśli lub się powtarza. A jednocześnie widać że głęboko przemyślał opisywane zagadnienia ale czasami ma się wrażenie chaosu, wątek tu, historia tam, ale o dziwo to wszystko składa się w spójną opowieść. Choć sama książka jest nierówna. W tej książce jest tak samo. Plusik za integralność.

I znowu uderzyło mnie pokrewieństwo
dusz i umysłów Andrzeja Jeznacha i Dariusza Użyckiego (jego książkę recenzowałem TU masz LINK). Nie wiem czy to czytacie, nie wiem czy się spotkaliście, ale jeżeli się nie spotkaliście to powinniście to zrobić i pogadać.
A ja chcę przy tym być. Albo jeszcze lepiej napiszcie razem książkę o autorefleksji i integralności etycznej. I dajcie mi egzemplarz do przeczytania i recenzji.

W tej książce też są smaczki i perełki ale tym razem o nich nie wspomnę, poszukajcie ich sami. WARTO

A dla kogo jest ta książka?
Dla ludzi zagrożonych wypaleniem zawodowym. Jak pracujesz ponad 8 godzin na dobę lub zabierasz pracę do domu to musisz ją przeczytać.
Jeżeli słyszysz w duchu "co ludzie powiedzą" to też przeczytaj.
Ale reszta też może przeczytać. Nie zaszkodzi a może zainspiruje.
Czas na ocenę w szkolnej skali 1-6, książkę oceniam na 4+.
Czy czytać?
CZYTAĆ

Ps ostatnią trzecią książkę też przeczytam i zrecenzuję :-) ale już chyba w przyszłym roku bo na Kindlu w katalogu "Do czytania teraz nauka" jest kilkadziesiąt pozycji, a odkąd jeżdżę rowerem do pracy a nie tramwajem mam mniej czasu do czytania. I jeden Jeznach na pół roku wystarczy ;-)

niedziela, 30 sierpnia 2020

Ciekawostki z prawa handlowego i nie tylko - odcinek nr 28

Dziś daniem głównym będzie krótka analiza projektowanej zmiany Kodeksu Spółek Handlowych.
Ale najpierw przystawki.

UOKiK zabrał się za uświadamianie Zarządów, że za zawieranie porozumień ograniczających konkurencję może na nich osobiście nałożyć sankcję do dwóch milionów zł. Swoją droga to ciekawy pomysł. Jakby na Członków Zarządu i Rad Nadzorczych móc nałożyć sankcje za łamanie prawa przez zarządzane przez nich podmioty to zarządzanie i nadzór pewnie by się w niektórych przypadkach poprawił. W końcu nic tak nie boli jak uderzenie po kieszeni.

W Gazecie Prawnej pojawił się artykuł, że Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawi niedługo nowy projekt nowej ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych. Podobno ustawa ma dotyczyć głównie dużych przedsiębiorstw, podobno za brak Compliance ma być 50 mln zł kary, podobno ..... itd.
Do tego pojawił się artykuł o planach wdrożenia konfiskaty prewencyjnej - kolejny "genialny" pomysł Ministerstwa Sprawiedliwości.
No i internet zaroił się artykułami o pogłoskach itd. Mam taką zasadę omawiam projekty, które czytałem a nie plotki. Dlatego nie będę linkował jak inni artykułów GP ani pisał co tam podobno szykują. Poczekam na projekty, potem je przeczytam, a potem o nich napiszę.
 
Natomiast chciałbym się odnieść co do kary 50 mln zł.
Po pierwsze uważam, że kara za brak lub pozorność systemu Compliance powinna wynosić 100 mln zł lub 10% światowego przychodu podmiotu (lub grupy kapitałowej do której należy) lub 10% aktywów podmiotu (lub grupy kapitałowej do której należy).
Po drugie, nigdy surowa kara nikogo nie powstrzymała przed łamaniem prawa. To nieuchronność kary powstrzymuje przed łamaniem prawa. A jak patrzę na RODO to kary teoretycznie są surowe - plus, faktycznie wydają się rozsądne - plus, jest ich strasznie mało i chyba jeszcze nikt nie zapłacił. Choć ostatnio WSA uznał, że Prezes UODO prawidłowo nałożył karę na Burmistrza Aleksandrowa Kujawskiego. Więc z nieuchronnością jest raczej kiepsko - minus. Dlatego wiele podmiotów zaczęło lekceważyć RODO.
A wiecie jaki jest prawdziwy problem z tymi ustawami. Pierwszy to upolitycznienie Prokuratury i brak rozumienia biznesu przez Prokuratorów. Drugi to niszczenie niezależności Sądów przez Pana Z., który kontroluje Prokuraturę.

Jeżeli już jesteśmy przy RODO, to PUODO uaktywnił się bardziej i zasypuje nas aktualnościami itd. Bardzo chwalę jego działalność edukacyjną. Tylko czy mógłby niektóre wytyczne wydawać szybciej. A co ważniejsze czy mógłby je konsultować z prawnikami i biznesem. Bo niektóre są mocno kontrowersyjne, choćby to spełnianie obowiązku informacyjnego wobec członków spółek kapitałowych gdy podpisują umowę.

Poza tym przydałby się "cennik" kar i większa ilość kontroli. Myślę, że kilkaset mandatów dla dużych przedsiębiorstw i administracji (zwłaszcza rządowej i poczty - ta za przetwarzanie danych wyborców bez podstawy prawnej powinna dostać parę milionów zł kary) po kilkanaście - kilkadziesiąt tysięcy zł. nauczyłoby wszystkich szacunku do RODO.

Poza tym PUODO mogłoby powydawać dobre wzorce :-) może to by skończyło z praktyką sprzedaży dokumentacji RODO, a otworzyłoby znowu rynek wdrażania systemów ochrony danych osobowych i ich audytów.

Pozostając przy PUODO to pojawiło się nowe Sprawozdanie z działalności Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. A w nim sporo ciekawych informacji.

Na stronie RCL pojawił się Projekt ustawy o otwartych danych i ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego

Dobra czas na danie główne. Dziś będzie krótko o nowelizacji KSH. W dniu 5 sierpnia 2020 r. pojawił się na stronie RCL projekt zmiany KSH- LINK
W sumie mamy 50 propozycji zmian. Nie będę tu omawiał ich po kolei tylko podsumuję.
1. To próba wprowadzenie do Polski tzw. prawa holdingowego. Nie ukrywam, że prawo holdingowe by się przydało ale ..... Proponowane regulacje oceniam negatywnie.  PRIMO - brak odpowiedniego zabezpieczenia interesów wierzycieli spółek zależnych, a wręcz pogorszenie ich sytuacji. SECUNDO naruszenie interesów pozostałych udziałowców/akcjonariuszy. Na świecie jest trend by szerzej uwzględniać interesy wszystkich interesariuszy i uwzględniać interesy mniejszościowych wspólników/akcjonariuszy. Ten projekt nie wpisuje się w ten trend.
2. Próba wzmocnienia Rad Nadzorczych. O ile popieram ideę zmiany sposobu myślenia o radzie nadzorczej – z pojmowania jej jako organu czysto kontrolnego w kierunku organu będącego równoprawnym partnerem zarządu, mającym dostęp do informacji oraz do realnych instrumentów nadzoru, to już niestety wykonanie - tj. proponowane przepisy jakoś budzą mój niedosyt albo obawy. Na pewno przyjrzę im się bliżej. 
3. Mój opór budzi wydawanie wiążących poleceń spółkom zależnym. Burzy to obecną filozofię działania Spółek kapitałowych i ich organów.